Życie bez końca
„Życie jest hekatombą. 50 milionów zmarłych rocznie. 1.9 na sekundę. 156 857 dziennie. W chwili, gdy czytacie ten akapit na świecie umiera dwadzieścia osób – jeszcze więcej, jeżeli czytacie powoli. Ludzkość jest dziesiątkowana i wydaje się to nikogo nie obchodzić.
Dlaczego godzimy się na tę codzienną rzeź, tłumacząc, że to proces naturalny? Wcześniej myślałem o śmierci raz dziennie. Od kiedy przekroczyłem pięćdziesiątkę myślę o niej w każdej minucie.
Ta książka opowiada o tym, co zrobiłem, by nie umrzeć tak głupio jak wszyscy. Nie ma mowy, żeby odejść z tego świata bez żadnej reakcji.
F.B.”
Siódma książka Frédérika Beigbedera wydana po polsku przez Noir Sur Blanc. I jak zwykle: niebanalny pomysł (narrator-bohater postanowił zapewnić sobie i ludzkości nieśmiertelność), zaskakujące tezy, wartka akcja, żywy, potoczny język. Przy okazji dowiadujemy się masę rzeczy z takich dziedzin jak genetyka, medycyna, demografia… Ale to jest POWIEŚĆ!
I pewnie dlatego „autor nie ponosi żadnej odpowiedzialności za skutki tej książki dla gatunku ludzkiego (w ogóle) i długości życia jej czytelnika (w szczególności)”.