Opisać Skórę Oceanu...
Jeśli przyjąć, że tytuł jest kluczem otwierającym różne pokłady znaczeń, to paradoksalna formuła programowa: opisać skórę oceanu kojarzy metaliteraturę z życiem, ciałem i pamięcią. Spotykają się tutaj: żywioł poezji i materii, interpretatora prowadzą wodne przestrzenie (konkretne akweny), ale też wody symboliczne i znaczenia zanurzone w kontekstach sakralnych, biblijnych, teologicznych. W ślad za wierszami płyniemy przez różne wody. []
Nie sposób wskazać wszystkich zalet tej książki. Każdy rozdział przynosi nowe niespodzianki []. To praca naprawdę godna uwagi, świadcząca o dogłębnej znajomości przedmiotu i właściwie dobranym instrumentarium. Żeby tak czytać Zagajewskiego, trzeba mieć ucho do poezji, pokorę badacza, który waży racje, a przede wszystkim wiedzę o przedmiocie badań (w przypadku poezji trudno ustalić jej zakres, bo przedmiot jest rozciągliwy) i wrażliwość na estetykę Zagajewskiego. [] Woda to żywioł, który wciąga, zapowiada dynamikę i podróż (pytanie o cel) w stronę sacrum. Badaczka umie dostrzec i ocenić równowagę, ruch w stronę (do przodu) spotyka się tutaj z ruchem kolistym. Życie tej poezji jak życie jako takie wyszło z wody i do wody zmierza. [] Adresatem tego dzieła będą nie tylko wielbiciele poezji Zagajewskiego [], ale wszyscy głodni okruchów metafizyczności.