Metody wspomagania prokreacji. Sukces czy porażka
Zastosowanie metod wspomaganej prokreacji poszerzyło zakres naszej moralnej odpowiedzialności o jeszcze jeden obszar, w obrębie którego byliśmy wcześniej, z uwagj na jego niedostępność, "niewinni" - pierwsze fazy rozwoju ludzkiego organizmu. Uznawaliśmy wprawdzie już wcześniej odpowiedzialność przyszłej matki za poczęte w niej życie, podkreślając, że jeśli nie dba w okresie cląży o własne zdrowie, to świadomie powoduje zagrożenie dla zdrowia i życia dziecka, ale kontakt z życiem ludzkim na etapie rozwoju zarodkowego był niemożliwy, a antyutopia Aldousa Huxleya Nowy wspaniaty świat bardziej nas bawiła niż niepokoiła. Dzisiaj już nie bawi, a Huxley i opisywane przez niego procesy "wybutlacji" i "bokanizacji" urosły, zapewne przesadnie, do miana proroctwa. Trudno sobie dzisiaj wyobrazić sytuację, w której - zważywszy na desperację pragnących biologicznie własnego potomstwa małżonków - ogłasza się kres metod wspomaganej prokreacji. Nie oznacza to jednak, że można zbagatelizować pojawiające się tutaj problemy, nawet jeśli dzięki zastosowaniu tych metod rodzice szczęśliwie doczekali się dziecka. Niepokojom tym będziemy się chcieli w niniejszej książce przyjrzeć.Potrzebujesz pomocy? Masz pytania?Zadaj pytanie a my odpowiemy niezwłocznie, najciekawsze pytania i odpowiedzi publikując dla innych.