WYWIAD z Aleksandrą Filą
Skąd wziął się pomysł na świat „Frekwencji 350”? Czy pamiętasz moment, w którym historia zaczęła się w Tobie rodzić?
Tak, to było dawno, jeszcze na studiach. Wtedy pojawiła mi się w wyobraźni historia z książki „Rysy na tęczy”. Wiedziałam, że kiedyś ją napiszę, ale to wciąż nie był ten czas – musiałam domknąć inne kwestie życiowe. Po jednym z ważnych domknięć syn powiedział do mnie: „To jest właściwy moment. Jeśli nie wydasz teraz, nie wydasz już nigdy”. Uznałam to za głos rozsądku. Wydanie „Rys” nastąpiło kilka lat temu, a to obecne to wydanie drugie.
Dlaczego zdecydowałaś się napisać „Tom 0” — prequel do serii? Czy to była potrzeba dopowiedzenia pewnych wątków, czy raczej chęć pokazania historii z innej perspektywy?
Tom 0, pt. „Rysy na tęczy”, czyli prequel do serii „Frekwencja 350”, to rozszerzona wersja pierwszej książki. Kolejne tomy „Frekwencji” to dalszy ciąg historii rozpoczętej w „Rysach”, ale starałam się napisać je tak, by stanowiły odrębną całość. Tymczasem czytelnicy, którzy wcześniej przeczytali „Rysy”, donosili, że bez wczesnej historii bohaterów nie przywiązaliby się do nich tak mocno. Uświadomiłam sobie, że i dla mnie historia z „Frekwencji” bez „Rys” byłaby niekompletna.
Ponieważ pierwsze wydanie „Rys” już się wyprzedało, zdecydowałam się najpierw na audiobook w wersji rozszerzonej (lektorem jest Tomasz Karc). Potem okazało się, że osoby, które czytają książki w druku, nie zawsze słuchają audiobooków. Pojawiły się więc pytania o wersję papierową. Dwie zaprzyjaźnione bookstagramerki doradziły mi słusznie, że przed wydaniem czwartego, ostatniego tomu „Frekwencji” warto pozwolić czytelnikom poznać całość od początku. Stąd pomysł na nietypowy Tom 0.
„Rysy na tęczy” to tytuł pełen symboliki. Co on oznacza w kontekście całej historii?
Świat z nieodległej przyszłości, przedstawiony w „Rysach”, początkowo wygląda różowo – nie jest cukierkowy, ale ludzie żyją całkiem wygodnie i w trosce o planetę. Ludzkość otrząsnęła się z katastrofy ekologicznej i jest znacznie mniej skłonna do konfliktów. To byłaby ta tęcza. Jednak przy głębszym przyjrzeniu się temu przyjemnemu obrazowi zaczynają być widoczne rysy. Najlepiej dostrzega je cywilizacja kosmiczna, która trafia na Ziemię.
Istnieje też druga interpretacja tytułu – dotycząca głównych bohaterów. To postacie z dużym potencjałem, wyróżniające się wśród ludzi, często budzące zazdrość. A jednak powierzchowny ogląd nie ukazuje ich rys, które w tym przypadku stanowią trauma i ślady wczesnych doświadczeń. Obcy, umiejący skanować ludzi na poziomie energetycznym, mówią tak:
„A rysy na tej tęczy – wskazał jeszcze raz widmo analizowanego osobnika – mogłyby zmienić się w obszary szybkiej ewolucji.”
Bohaterowie, których znamy z późniejszych części, pojawiają się tutaj w nowych okolicznościach. Którego z nich najtrudniej było Ci „odtworzyć” z wcześniejszego etapu życia?
Tu akurat wcale nie odczuwałam trudności. Historia bohaterów pisała się niemal sama, tak jakbym ich skądś znała.
Czy pisząc tom wprowadzający, odkryłaś coś nowego o swoich postaciach — coś, czego wcześniej sama o nich nie wiedziałaś?
Pisząc rozszerzenie tego tomu, chciałam uzasadnić niektóre zachowania postaci i pokazać motywacje, które wcześniej mogły być schowane. Na przykład podkreśliłam w fabule, że bohaterka to młoda dziewczyna, postrzegająca świat przez pryzmat ubogiego jeszcze, a czasem wypaczonego doświadczenia. Może więc chwilami wkurzać swoją niestabilnością – to było zamierzone 😊. Z drugiej strony chciałam zaznaczyć, że ona jednak różni się od typowych nastolatek ze względu na swoje pochodzenie i zasoby.
Podobnie jest z głównym (bardzo dorosłym) bohaterem – najbardziej obawiałam się rozbudowania sceny intymnej dyskusji na balu. No bo kto normalny omawia takie rzeczy publicznie! Ale to właśnie miało się odbyć publicznie z kilku względów „technicznych”, które starałam się teraz uwypuklić (choć pewnie nie wszystkich przekonałam).
Co Twoim zdaniem czytelnik zyska, sięgając po Tom 0 — nawet jeśli zna już późniejsze wydarzenia? Jakie sekrety lub motywacje bohaterów staną się teraz jaśniejsze?
To już wiem z relacji czytelników, którzy sięgnęli po Tom 0 po przeczytaniu tomów 1, 2 i 3. Przede wszystkim zyskali dostęp do historii bohaterów – nawet do wydarzeń bardzo wczesnych, do ich „korzeni”: skąd pochodzą, co ich ukształtowało, jak wyglądało ich wychowanie i wczesne doświadczenia w relacjach, co jest źródłem ich zranień czy deficytów.
Czytelnicy mówią, że dzięki temu bohaterowie stają się bliżsi i bardziej zrozumiali, a przy tym działa efekt przywiązania do kogoś, kogo zna się naprawdę dobrze. Ponadto pewne wydarzenia, wspomniane później tylko enigmatycznie, stają się w pełni zrozumiałe po przeczytaniu prequelu.
„Rysy na tęczy” łączą elementy science fiction z bardzo ludzkimi emocjami. Jak udaje Ci się balansować między kosmosem a codziennością, między fantastyką a realnością?
Może polega to na tym, że kosmos nigdy nie był dla mnie wielką fantazją? Zawsze żywiłam przekonanie graniczące z pewnością, że Ziemia to nie jedyna planeta, na której rozwinęło się rozumne życie (bo niby czemu mielibyśmy być tak wyróżnieni? Nie ma na to uzasadnienia w fizyce). A skoro nadejdzie czas, gdy ludzie zaczną wyprawiać się w kosmos, nie pozbawi ich to realności ani codziennych emocji. Zawsze będą istotami czującymi – mam taką nadzieję.
Czy w Tomie 0 ukryłaś wskazówki lub tropy, które nabiorą znaczenia dopiero w kolejnych tomach?
Zdecydowanie tak. Ponieważ pisałam Tom 1 „Frekwencji” znając jak nikt inny detale z jej Tomu 0, najprościej było mi nie kombinować z nowymi wydarzeniami, tylko dać się ponieść naturalnej konsekwencji tych, które zarysowałam w „Rysach na tęczy”.
Jak chcesz, by czytelnik się czuł po zamknięciu tej książki — bardziej zaintrygowany, poruszony, a może z większą świadomością tego, co kryje się „pomiędzy” znanym a nieznanym?
Chciałabym, by po zamknięciu Tomu 0 czytelnik czuł się zaintrygowany, ciekawy tego, jak historia się rozwinie, poruszony emocjonalnie i miał większą świadomość możliwych wersji rzeczywistości. Chodziło mi o zakończenie tego tomu głównie w emocjach pozytywnych, o rozbudzenie nadziei – nie tylko co do losów bohaterów.
Przy zamykaniu kolejnych tomów pojawia się huśtawka emocjonalna, co już mocno zasygnalizowali mi czytelnicy (taki zresztą był zamysł, bo zależało mi na realizmie psychologicznym, mimo że to science fiction).
Jeśli zaś pytanie dotyczy tego, jak chciałabym, by czytelnik czuł się po zamknięciu całego cyklu, to może nie powinnam spojlerować, ale powiem tak: chciałam wypuścić w świat coś, co bardziej buduje ducha, niż podcina mu skrzydła.

Aleksandra Fila-Jankowska
Profesor sopockiego wydziału Uniwersytetu SWPS, psycholog, matematyk i pedagog. Zawodowo zajmuje się badaniem utajonych aspektów ludzkiej psychiki. Doświadczenie zdobywała m.in. na Uniwersytecie Pomorskim i Uniwersytecie Gdańskim, a także jako kurator zawodowy w sądzie.
Poza pozycjami naukowymi z zakresu psychologii napisała cykl powieści science fiction Frekwencja 350, której Tom 0 (prequel) pt. „Rysy na tęczy”, Tom 1 pt. „Natura kryształu", Tom 2 pt. „Zakazana bliskość" i Tom 3 pt. „Ukryci mentorzy" są dostępne w sprzedaży, a wieńczący cykl Tom 4 pt. „Portale uczuć" jest w procesie wydawniczym.
Mieszka w Gdyni. Jej pasją są medytacje, zagadki egzystencji oraz podróże do kolebek starożytnych cywilizacji.