„Iść można bezwiednie, zupełnie nie rejestrując tego, że nie stoimy już w miejscu, w którym z ogromną niepewnością w sercu znajdowaliśmy się przed chwilą. Nogi, zanim mózg zarejestruje ich poruszanie się, zaczynają nieść nas ku miejscu, do którego nieświadomie zmierzaliśmy przez całe życie. A kroki, najpierw niepewne, powolne, jakby nogi, na których stoimy chwiejnie, potrzebowały rozpędu, nabierają tempa i zdecydowania. Gdy po chwili do mózgu dociera bodziec rejestrujący ruch, nogi nagle się zatrzymują. I stajemy w zaskoczeniu u celu życiowej podróży. Pozostaje jedynie szybko, w okamgnieniu, zastanowić się nad tym, co się stało przed chwilą. Szliśmy, nie rejestrując kroków i, ku własnemu zaskoczeniu, dotarliśmy do miejsca, w którym zawsze chcieliśmy się znaleźć. I co dalej? Odwrócić się szybko plecami do przeznaczenia w obawie przed niepowodzeniem? Czy poddać się uczuciom wyrywającym się z serca, odpocząć po długoletniej wędrówce i zacząć cieszyć się szczęściem, które wreszcie zesłał los?”